Otyłość w USA

8 komentarzy , ,


Zaczynam ten wpis od definicji nadwagi oraz otyłości,  ponieważ to właśnie o nich, a dokładniej o ich występowaniu w USA, będzie dzisiejszy post.

Nadwaga – nadmiar tkanki tłuszczowej w organizmie, wybiegający ponad przyjęte normy, spowodowany zaburzeniem równowagi między kaloriami przyjmowanymi z pożywienia, a możliwością ich przetworzenia przez organizm. Do określania/klasyfikacji nadwagi jest używany wskaźnik BMI, wskaźnik stosunku masy ciała do wzrostu. Wg Światowej Organizacji Zdrowia (WHO) człowiek ma nadwagę gdy wskaźnik BMI jest większy lub równy 25.

Otyłość – patologiczne nagromadzenie tkanki tłuszczowej w organizmie, przekraczające jego fizjologiczne potrzeby i możliwości adaptacyjne. Za otyłość uważa się (med. stwierdza) jeżeli tkanka tłuszczowa stanowi więcej niż 20% całkowitej masy ciała u mężczyzn i 25% u kobiet.













OTYŁOŚĆ W USA


Więcej niż 2/3 obywateli Stanów Zjednoczonych ma nadwagę, a wśród nich 32.8% jest otyłych.

U mężczyzn procent ten wynosi 31.7, wśród kobiet 33.9, a u dzieci - 25.6.
W Polsce natomiast 20,2% kobiet i 20,6% mężczyzn jest otyłych, a ponad dwa razy tyle ma nadwagę. Procent dzieci cierpiących na otyłość wynosi 25, czyli jest niewiele niższy niż w Stanach Zjednoczonych.

USA zajmuje pierwsze miejsce na liście krajów z największą liczbą otyłych ludzi. Tuż za Stanami są Chiny, po nich Indie, na czwartym miejscu znajduje się Rosja, a na piątym Brazylia (dane z 2014 roku).



Liczba osób otyłych różni się między stanami. Najmniej ich mieszka w Kolorado, Massachusetts i na Hawajach, zaś najwięcej w Arkansas, Mississippi i Luizjanie.

























Mieszkam w Alabamie, czyli w jednym ze stanów, w których procent otyłych jest bardzo wysoki.
Widuję ich codziennie. Wielu z nich robi zakupy jeżdżąc w elektrycznych wózkach. Zazwyczaj omijają działy z owocami oraz warzywami i kierują się prosto do regałów z niezdrową żywnością. Taka jest przecież tańsza. O wiele tańsza. I o wiele łatwiej przygotować obiad, który wystarczy wsadzić do mikrofalówki.







Nierzadko widzę, jak wkładają do koszyków mrożone pizze, kilkanaście paczek chipsów, wielkie opakowania lodów i, tak dla odmiany, kilka zgrzewek dietetycznej coli. Robią zakupy z dziećmi i zachecają je do tego, by wybrały swoje ulubione ciasteczka. I ulubione chipsy. A także żelki. W zasadzie wszystko, na co mają ochotę. I tak rośnie pokolenie otyłych dzieci, które wyglądają, jak wyglądają, z powodu rodziców.
A później nie mogą biegać na w-f, bo za szybko się męczą. I mają o wiele więcej problemów ze zdrowiem, właśnie z powodu tej otyłości. O ile dorosłych ludzi, którzy zazwyczaj sami są sobie winni i cierpią (choć nie jestem pewna, czy cierpią to odpowiednie słowo) na otyłośc nie jest mi żal, to dzieci już tak.
Co najgorsze, wielu Amerykanów nie zdaje sobie sprawy z tego, że ich waga jest daleko poza normą i może mieć wpływ na ich zdrowie. I nic, absolutnie nic nie robią, żeby schudnąć.
Fakt, że w większości amerykanskich miast (nie licząc dużych metropolii) jedynym środkiem transportu jest auto nie pomaga. Brak chodników również. Jednak czy to są wystarczające powody, aby ograniczyć wysiłek fizyczny do minimum? Przecież jeśli ktoś chce pobiegać, chce iść na siłownie czy po prostu iść na spacer, to nie będzie szukał wymówek. Po prostu trzeba chcieć. A to, to jest już problemem. Bo większości po prostu się nie chce.












»czytaj dalej»"

Sweet Home Alabama #1

15 komentarzy ,

Sweet Home Alabama

Dzisiejszym wpisem chciałabym rozpocząć serię postów związanych ze stanem, w którym mieszkam, czyli Alabamą.

Jej nazwa prawdopodobnie pochodzi od zamieszkującego niegdyś te tereny plemienia Alibamu/Alibamo. Pisownia różni się w zależności od źródeł, które podają jeszcze inne warianty tego słowa: Alabamo, Albama, Alebamon, Alibama, Alibamou, Alabamu, Allibamou.


Alabama została 22. stanem USA 14. grudnia 1819.

Graniczy z czterema stanami: od północy z Tennessee, od wschodu z Georgią, od południa z Florydą i od zachodu z Mississippi.

Stolicą stanu jest Montgomery, drugie co do populacji miasto w Alabamie. Największym jest Birmingham, które w 2013 roku liczyło 212,237 osób. Dla porównania w Poznaniu populacja ludzi wynosiła wtedy 551 627.

Największe pod względem ludności miasta w Alabamie:
1. Birmingham 212,237
2. Montgomery  205,764 
3. Mobile  195,111 
4. Huntsville  180,105 
5. Tuscaloosa  90,468
6. Hoover 81,619
7. Dothan 65,496


Symbole stanu- Alabama ma 41 oficjalnych symboli. Na blogu zamieszczę kilka z nich. Jeżeli chcielibyście zobaczyć ich całą listę, zachęcam Was do wejścia na tę stronę.

*



Flaga Alabamy to czerwony krzyż na białym tle, nawiązujący do krzyża św. Andrzeja z flagi bojowej Skonfederowanych Stanów Ameryki. Została przyjęta 16 lutego 1895 roku.






      
złoty dzięcioł (yellowhammer)  *



dziki indyk  *


Złoty dzięcioł został uznany za oficjalny symbol w 1927 roku.
Alabama jako jedyny stan wybrał na swojego stanowego ptaka (state-bird) dzięcioła.





Od 1980 roku kolejnym oficjalnym symbolem stał się wschodni dziki indyk (eastern wild turkey). Jest to największy i najbardziej rozpoznawalny podgatunek tych wolnożyjących ptaków w Ameryce Północnej. Osobniki męskie mogą mierzyć nawet do 120 cm i ważyć ponad 9 kg! Oprócz Alabamy za swój oficjalny symbol uznają go również stany: Massachusetts, Południowa Karolina i Oklahoma.



  kamelia *                                                  Eastern tiger swallowtail  *                                      czarny niedźwiedź *



Powyższymi zdjęciami kończę dzisiejszą dawkę informacji o Alabamie. Niesposób jest opisać ją w jednym poście. Dlatego, tak jak napisałam we wstępie, spodziewajcie się, iż pojawi się więcej wpisów o tym stanie. Mam nadzieję, że podobała się Wam ta krótka podróż! 





»czytaj dalej»"

Tort z flagą amerykańską

7 komentarzy

Z ciastem udekorowanym amerykańską flagą wiążą się miłe wspomnienia. Upiekłam je dwa lata temu, dla przyjeżdżającego ze Stanów Zjednoczonych chłopaka - mojego obecnego męża.  Pyszne, nietrudne, a wykonanie go nie zajmuje dużo czasu. Najlepiej użyć do tortu świeżych owoców, choć smakuje równie dobrze zrobione z tych mrożonych. Upiekłam ten tort korzystając z przepisu ze strony mojeciasto.pl




SKŁADNIKI

biszkopt:
  • 5 jajek
  • 3/4 szklanki białego cukru
  • 3/4 szklanki mąki pszennej
  • 1/4 szklanki mąki ziemniaczanej
krem:
  • 2 śmietany 30% o objętości 0,4 l
  • 4 płaskie łyżki cukru pudru
  • 4 sztuki śmietan-fixu
  • galaretka o smaku owoców leśnych lub malinowa 
  • borówki amerykańskie i maliny

WYKONANIE

  • Ubij białka na sztywną pianę, a pod koniec wsyp cukier. 
  • Następnie, nie zapominając o ciągłym ubijaniu, dodaj powoli żółtka. 
  • Na samym końcu dodaj mąki i delikatnie wymieszaj. 
  • Przelej masę na biszkopt do formy o wymiarach  23x27. 
  • Wstaw do piekarnika na 180°C i piecz przez około 45 -50 minut. 
  • Po tym czasie wyjmij biszkopt i poczekaj, aż ostygnie. 
  • Przekroj go wzdłuż na dwie części tej samej wielkości.
  • Galaretkę przygotuj według przepisu na opakowaniu. 
  • Gdy będzie już gotowa, pokroj na kosteczkę.
  • Śmietanę ubij na sztywno, pod koniec dodaj cukier puder wymieszany ze śmietan-fixem. 
  • Podziel ją na połowę.
  • Do jednej części kremu dodaj pokrojoną w kostkę galaretkę.
  • Przełóż nim biszkopt.
  • Wierzch drugiego biszkoptu posmaruj pozostałą śmietaną.
  • Ułóż owoce tak, aby utworzyły wzór flagi amerykańskiej.
  • Ciasto przechowuj w lodówce.




Smacznego!





»czytaj dalej»"

Gdzie wiedźma spotyka się z wampirem, czyli podróż do Nowego Orleanu

12 komentarzy , ,



Już przed wyjazdem do Nowego Orleanu wiedziałam, że się w nim zakocham. Pomimo tego, że czytałam wiele różnych opinii o tym mieście - jedni byli zachwyceni, inni rozczarowani - byłam pewna, że mnie Nowy Orlean nie zawiedzie. Podróż zajęła nam niecałe 5 godzin.


Przejechaliśmy Alabamę, Mississippi i znaleźliśmy się w Luizjanie. Zaparkowaliśmy na parkingu niedaleko cmentarza, którego zwiedzenie jednak zostawiliśmy sobie na następny dzień i poszliśmy do najstarszej części miasta - French Quarter.



Nietrudno było znaleźć Bourbon Street - zawsze przyciągającą wielu turystów, pełną restauracji i klubów nocnych ulicę. Było głośno, wesoło, a niedługo po tym, jak się zjawiliśmy, przeszła ulicą parada. Po tej kilkugodzinnej podróży staliśmy się naprawdę głodni, weszliśmy więc do jednej z restauracji.




Zamówiliśmy nowoorleańskie trio (The New Orleans Trio) oraz żabie udka (Frog Legs), których nigdy wcześniej nie jedliśmy. Muszę powiedzieć, że oba dania były pyszne!







Już najedzeni, udaliśmy się na spacer po innych, mniej zatłoczonych ulicach.



W Nowym Orleanie częstym widokiem są powozy ciągnięte przez muły. Zwierzęta te obecne są w tym mieście od wielu, wielu lat. Wytrzymałe, radzą sobie lepiej od koni w gorącej i wilgotnej Luizjanie. 




Chodziliśmy i chodziliśmy, a mi wciąż było mało Nowego Orleanu. Na całe szczęście mieliśmy jeszcze jeden dzień, aby lepiej poznać to miejsce. W niedzielę zaparkowaliśmy tam, gdzie dzień wcześniej, czyli przy cmentarzach. Tym razem jednak mieliśmy zamiar je zobaczyć. Bo co, jak co, ale cmentarze w Nowym Orleanie odwiedzić trzeba.






W Nowym Orleanie jest wiele wycieczek z przewodnikami. Można uczestniczyć w wyprawie po cmentarzach i posłuchać o ludziach, którzy są na nich pochowani albo na takie, podczas której przewodnik opowiada o nowoorleańskich wampirach, voodoo lub wiedźmach. Niestety, nie uczestniczyliśmy w ani jednej, ale mam nadzieję, że następnym razem nam się uda. 

Jestem miłośniczką powieści Anne Rice (autorka m.in. cykli Kroniki Wampirów, Dzieje czarownic z rodu Mayfair), dlatego zobaczenie jej domu było kolejnym obowiązkowym punktem naszej podróży po Nowym Orleanie. Wsiadliśmy w samochód i pojechaliśmy w znaleziony dzięki pomocy Google adres.




Okolica, w której mieszka jest przepiękna. Ogromne stare domy, przy których rosną równie ogromne i stare (a może i jeszcze starsze) drzewa. Spacerowanie po tej części miasta sprawiło mi chyba największą przyjemność. Kocham patrzeć na zabytkowe, piękne budynki, a tutaj było ich pod dostatkiem!



Niestety, czas uciekał, a my mieliśmy jeszcze kilka rzeczy do zobaczenia, więc ponownie ruszyliśmy w drogę. Zaparkowaliśmy, oczywiście, znowu niedaleko cmentarza (chyba jedyne darmowe miejsce parkingowe, które znaleźliśmy w Nowym Orleanie!). 



Spacerując po nowszej części miasta i uznając, że jednak wolimy spędzić czas w najstarszej dzielnicy, wróciliśmy do French Quarter. Tam poszliśmy do...



...muzeum voodoo.



Pomimo niewielkich rozmiarów muzeum znajdziemy w nim wiele zdjęć i informacji o wyznawcach voodoo. Zgromadzone są tam też przedmioty wykorzystywane w rytuałach, maski i inne eksponaty powiązane z tym kultem.




Gdy dzień zaczynał zbliżać się ku końcowi, poszliśmy zobaczyć raz jeszcze rzekę Mississippi i mosty Crescent City Connection. 




Zwieńczeniem naszego pobytu była kolacja w historycznej restauracji The Court of Two Sisters.
Kiedy kelner zaprowadził nas do stolika na tarasie i zobaczyłam ten przepiękny wystrój, zaniemówiłam. Po raz kolejny jedzenie w Nowym Orleanie było pyszne. I jak tu nie zakochać się w tym mieście? 


»czytaj dalej»"

Spacerując między azaliami - wycieczka do Callaway Gardens

8 komentarzy , ,

Dzisiejszy post będzie o o parku Callaway Gardens w Pine Mountain w stanie Georgia.
Park ten ma powierzchnię 2600 hektarów i został założony w 1951 roku, aby ochronić rosnące tam azalie. Kiedy pojechaliśmy do tego miejsca miesiąc temu, nie spodziewałam się, że ujrzę aż tak wiele pięknych roślin. Niemal zawsze, gdy gdzieś jedziemy, zabieram ze sobą aparat... Tak było i tym razem. Na szczęście!





Dosyć zdjęć kwiatów. Zdecydowanie największe wrażenie zrobiło na mnie motylarium. Nic w tym dziwnego, wszak uwielbiam motyle i mogłabym siedzieć w ich towarzystwie godzinami. Gatunków latających wokół mnie było pełno, a każdy inny. Ta mnogość kolorów! Coś pięknego.










Po wyjściu z motylarium udaliśmy się na plaże, która jest największą na świecie stworzoną przez człowieka plażą z białym piaskiem.

























Callaway Gardens to idealne miejsce wypoczynkowe na weekend. Ma wszystko to, czego potrzeba, aby się zrelaksować. Myślę wieć, że niebawem znowu je odwiedzimy.

»czytaj dalej»"

 

obserwuj

Archiwum